Wybory Właściciela Najmniejszego Penisa na Brooklynie

072213dmansmall

Czasami myślę o Nowym Jorku jak o innej planecie, trochę tak jak w czasie podroży po Indiach … aby faktycznie cieszyć się podrożą i docenić piękno Indii nie można oceniać ani narzucać swojego systemu wartości. Trzeba po prostu przyjąć, ze Indie są inne i starać się czerpać to co najlepsze.

Tak jest trochę z Nowym Jorkiem. Należy spodziewać się absolutnie niespodziewanego, a i przygotować się na to ze bez względu jak dużo wiedzieliście Nowy Jork znajdzie sposób żeby was zaskoczyć….

„I’m different and I like it” tak brzmi codzienne motto nowojorczyków.

W Nowym Jorku z pewnością można wyzbyć się kompleksów, nauczyć akceptować swoje za małe, za duże, za kwadratowe, za okrągłe ciało. Podejść do siebie samego z dystansem i śmiać się z własnej odrębności. Oczywiście wiele nowojorczyków idzie jeszcze o krok dalej i jeżeli parametry ich ciał odbiegają od ogólnie przyjętej normy to często daje im powód do dumy.

Także w ostatnia sobotę miały miejsce wybory „Właściciela Najmniejszego Penisa na Brooklynie”

Legenda głosi, ze właścicielka pubu, Jesse Levitt, kiedyś zabrała do lóżka jednego z klientów, którego to natura nie obdarzyła zbyt hojnie. Jednakże była ona zaskoczona umiejętnościami jegomościa w łóżku i postanowiła to uczcić …. organizując pierwsze oficjalne wybory Właściciela Najmniejszego Penisa.

W sobotę odbyła się pierwsze edycja wyborów. Panowie występowali w obcisłych i mokrych majtkach tak aby jury mogło ocenić i porównać wielkość penisów. Był tez pokaz w strojach wieczorowych – oczywiście wieczorowe smokingi były założone tylko na penisy.

Później była seria Q&A i jak przystało na prawdziwy konkurs piękności – pokaz talentów uczestników. Większość z nich tańczyła, śpiewała (oczywiście „Im sexy and I know it”.

Zwycięzcą został Delivery Man nie koniecznie z najmniejszym penisem ale za to najlepszym poczuciem humoru. Czyzby wiec konkurs dowiódł ze rozmiar jednak nie ma znaczenia? 🙂

xo

072213dman2

swimwear crowd

Zdjecia:  gothamist.com/

7 komentarzy

  1. Ech, nie ma to jak NYC. Tęsknię za tym kolesiem, który przebrany za Spidermana biega po Times Square i pilnuje ludzi na przejściu dla pieszych by nie rozjechała ich żółta taksówka 😉

    Polubienie

Porozmawiajmy :)